Sondaż opinii publicznej wykazał, że 70 procent obywateli jest za reformą sądownictwa. To pchało PiS do szybkiego, byle jakiego i nieuczciwego reformowania prawa, bo suweren stał po jego (PiS) stronie. Nie jestem prawnikiem i nie będę zagłębiać się w szczegóły, ale sądzę, że reforma – jednak nie w wydaniu PiS – jest potrzebna.
Po zablokowaniu dwóch ustaw, dotyczących wspomnianej reformy, przez prezydenta Dudę inny sondaż pokazał, że 70 procent obywateli popiera tę decyzję. I tylko 11 procent jest przeciwne decyzji prezydenta. Wynika z tych sondaży, że nie kojarzymy reformy sadownictwa i prezydenckiego weta ze sobą. Obywatele są za reformowaniem sadownictwa, a zarazem jej nie chcą.
O przyczynach takich postaw można by napisać książkę. Z tych dwóch sondaży wynika, że na proste pytania, ale dotyczące skomplikowanych tematów, można uzyskiwać sprzeczne odpowiedzi. Oznacza to, że obywatele gubią się w zawiłościach uchwalanych w pośpiechu i bez konsultacji społecznych ustawach, albo w ogóle nie wiedzą o co chodzi.
Na egzaminach maturalnych zdający WOS (Wiedza o Społeczeństwie) potrafili trafnie odpowiedzieć tylko na 31 procent pytań. Jest to PiS-owi na rękę, by ludzie nie za bardzo orientowali się w życiu społecznym, a wtedy ono (PIS) będzie łowić ryby w bardzo mętnej wodzie. Dlatego PiS tak brutalnie miesza obywatelom w głowach, a na boku uchwala upolitycznione prawo, by zniewolić nie zajmujących się polityką, a swoim przeciwnikom tak utrudnić życie tak, by odechciało im się politykowania. Minister Ziobro nieopacznie chłapnął w wywiadzie dla prawicowego tygodnika, że w tworzeniu nowego prawa idzie generalnie o zablokowanie wszelkiego lewactwa, by tylko PiS i on sam mógł rosnąć w siłę. Niż więc dziwnego, że na powiązane ze sobą pytania dotyczące reformy sadownictwa obywatele podają aż tak sprzeczne odpowiedzi.
Czesław Cyrul